Filmy \ Rancho Texas
- ReżyseriaWadim Berestowski
- ScenariuszJózef Hen, Wadim Berestowski
- ZdjęciaRomuald Kropat
- ScenografiaJan Grandys
- MuzykaHenryk Czyż
- ObsadaBogusz Bilewski, Teresa Iżewska, Wanda Koczeska, Bronisław Dardziński, Wiesław Gołas, Wiesław Dymny, Jerzy Jogałła
Produkcja: 1958, Polska | Czas trwania: 85 min. | Producent: Zespół Filmowy Droga | Premiera: 1959
- miejsca Bieszczady
- lokacje kapliczka w Króliku Wołoskim , przełom Wisłoka w Mymoniu , Tworylne, wyspa na Sanie w Tworylnem
Gdy socrealistyczne produkcyjniaki zaczęły być zastępowane przez filmy reprezentujące tzw. „polską szkołę filmową” Wadim Berestowski nakręcił pierwszy polski western, nazywany przez prasę easternem. Bohaterami scenariusza Józefa Hena jest dwóch studentów zootechniki, spędzających w Bieszczadach lato. Obydwaj marzą o wielkiej przygodzie w stylu amerykańskich kowbojów, skazani są jednak na nudę i monotonię zwykłego wypasu bydła. Sytuacja się zmienia, gdy jeden z nich wplątuje się w porachunki z przemytnikami.
Widzom podobali się młodzi aktorzy: Bogusz Bilewski, Jerzy Jogałła, Teresa Iżewska, Wanda Koczeska, Wiesław Gołas oraz Wiesław Dymny, a także bieszczadzkie plenery oraz scena wjazdu do baru na koniu. Popularna okazała się także ballada skomponowana przez Henryka Czyża, a śpiewana przez Jerzego Michotka.
W 1957 r. po przeczytaniu w prasie informacji o bieszczadzkich pionierach [Mariuszu Merskim i Henryku Victorinim] odwiedził ich w Tworylnem Wadim Berestowski. Wędrował po okolicy, rozmawiał z ludźmi – zafascynowany Bieszczadami i przyrodą. Miał z tego powstać film dokumentalny, tymczasem zrodził się pomysł scenariusza, który napisali wspólnie z Józefem Henem. – Wszystko oparłem na autentycznych faktach, nie określając miejsca akcji, ale nikt, kto wędrował przez Bieszczady, nie mógł mieć wątpliwości – mówi Berestowski. Uważał, że strzela w dziesiątkę. Sensacja, miłość, przygoda, konne pościgi – to musiało chwycić. Westerny w kinach przyciągały publiczność, a tu wszystko rozgrywało się na gruncie rodzimym, nie gdzieś tam, u podnóża Gór Skalistych.
Praca nad filmem pozwoliła reżyserowi poznać z bliska fikcję, jaką była wielka akcja zagospodarowania Bieszczadów. Przyjeżdżali górale, kosili trawę, kontrolerzy sprawdzali ilość, wypłacali pieniądze, kosiarze wyjeżdżali – zostawały stogi. – Kiedy przyjechaliśmy w Bieszczady – mówi Berestowski – zastaliśmy kilkadziesiąt gnijących stert siana, którym nikt się nie interesował. Podobnie było z wypasem bydła; przywożone koleją z pegeerow, przez kilka miesięcy karmione dobrą trawą – przybierało na wadze, potem kontrolerzy ważyli, spisywali, ale podczas powrotnej podroży bydło trąciło swą wagę, na co nikt już nie zwracał uwagi.
Jerzy Piekarczyk, Texas nad Sanem, „Przekrój”, 14.06.1992.
Od początku do końca nie wiadomo co i jak, a najważniejsze – dlaczego. Nie pomógł strip-tease Wandy Koczewskiej, ani bardzo ofiarna i wymagająca niezwykłych walorów fizycznych gra Bogusza Bilewskiego, ani kunszt aktorski Teresy Iżewskiej. Brak sprecyzowanego założenia i późniejsze niekonsekwencje nie wyszły filmowi na dobre.
M.Walewski, Western made in Poland, „Ekran”, 1959, nr 22, s. 7.
Temat zamerykanizowano, natomiast źle pokazano nasz okres pionierski – wspomni Henryk [Victorini] po latach. W 1959 roku film wszedł na ekrany, a po ekipie został niezły spadek w postaci baraków, w których założył bodaj pierwszą w Bieszczadach stację turystyczną, bowiem od roku pojawiać się poczęli pierwsi nieustraszeni turyści. Zimą jednak nie było warunków do życia.
Święch Zbigniew, Robinsonada po polsku, „Przekrój”, 1975, 17 sierpnia, s. 4.