- filmy Wołyń
To dom rodziny Głowackich: statecznego chłopskiego małżeństwa (Izabela Kuna, Jacek Braciak), ich syna oraz dwóch córek: wychodzącej za mąż za ukraińskiego sąsiada Heleny (Maria Skibińska) oraz młodszej Zosi (Michalina Łabacz). We wnętrzu chałupy nakręcono otwierające film sceny ludowych zwyczajów towarzyszących zamążpójściu, czyli wizytę drużbów pana młodego oraz błogosławieństwo udzielane przez rodziców panny młodej. Obydwu rytuałom towarzyszą przepiękne pieśni śpiewane w języku ukraińskim. Nastrój jest pogodny, wręcz sielankowy, mocno kontrastujący z późniejszymi brutalnymi scenami.
Nutę niepokoju wprowadza zaskakująca scena oczepin. Panna młoda klęka przy drzwiach wejściowych i kładzie głowę na progu, a pan młody siekierą odcina jej warkocz. Takiej tradycji w wiejskich zwyczajach nie ma, do fabuły filmu wprowadzono ją jedynie po to, aby zapowiedzieć późniejszy przebieg polsko-ukraińskiego konfliktu.
W domu rodziny Głowackich nakręcono również epizod, w którym państwo młodzi otrzymują ogromny słodki kołacz oraz prezenty od sąsiadów i członków rodziny, a także scenę rozmowy ojca rodziny z zamożnym gospodarzem Maciejem Skibą. Dwaj mężczyźni, wychylając kolejne kieliszki wódki, negocjują wówczas warunki zamążpójścia młodziutkiej Zosi. Dziewczyna nie ma prawa głosu, a decyzji ojca musi się bezwarunkowo podporządkować.
W nagraniach zdjęciowych wzięło udział wielu statystów z Kolbuszowej i okolic (casting przygotował Miejski Dom Kultury w Kolbuszowej). Do Zespołu Folklorystycznego „Folusz” z Giedlarowej trafiła prośba o upieczenie korowala, czyli słodkiego kołacza, oraz przygotowanie do niego ozdób: szyszek, ptaszków, pętlików, rózgi z przybraniami z bibuły, wstążek i zielonych wianuszków. Chociaż w filmie „gra” jeden korowal – to na potrzeby nagrania gospodyni Maria Nicpoń upiekła ich aż sześć. Zadanie było o tyle trudne, że korowal miał mieć średnicę półtora łokcia i potrzebna była specjalna forma.