Miejsca \ Sanok
- filmy Belladonna
- lokacje Budynek z Komańczy - skansen w Sanoku
- lokalizacja N 49° 33' 39.93'' E 22° 12' 25.1''
Sanok i okolice
Polska Agencja Telegraficzna, czyli powstała w roku odzyskania przez Polskę niepodległości polska rządowa agencja prasowa (przed II wojną światową zatrudniała około 100 pracowników i wydawała 13 codziennych biuletynów, serwis ilustracyjny oraz filmy), trafiła na Sanocczyznę już w 1938 roku. Chcąc zaprezentować obywatelom II Rzeczpospolitej walory turystyczne tej części państwa, realizatorzy pokazali między innymi: Biecz, Krosno i kopalnie nafty (prawdopodobnie) w Bóbrce, a ponadto Sanok, Zagórz oraz malownicze serpentyny na drodze do Tyrawy Wołoskiej.
Piękne górskie krajobrazy, jakże inne od płaskich mazowieckich widoków zazwyczaj oglądanych przez mieszkańców Warszawy, w połączeniu z charakterystyczną drewnianą zabudową od lat stanowią magnes przyciągający tutaj ludzi filmu. Realizowane w Sanoku i jego okolicach filmy zwykle albo przenoszą nas wiele lat w przeszłość, przywołując czas już odeszły, niemal zapomniany, w pewien sposób mityczny i wciąż znaczący, albo wskazują na wyobcowanie bohaterów, peryferyjność ich losów, sygnalizują inny, wolniejszy rytm życia.
Szczególnym miejscem zainteresowania kolejnych ekip filmowych jest Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, w którym czas zdał się zatrzymać, zachowując dla nas nie tylko zabytkowe świątynie, pojedyncze wiejskie chałupy i budynki gospodarcze, ale także większe układy gospodarskich obejść i wiejskich zabudowań. Wędrując ścieżkami skansenu w tych rzadkich momentach, gdy nie ma w nim zwiedzających, łatwo ulec wrażeniu, że obcujemy z otoczeniem będącym codziennością dla naszych prababć lub prapradziadków.
Film korzysta z tych atutów po mistrzowsku. Gdy w grę wchodzi maestria i profesjonalizm takich filmowych specjalistów, jak: scenografowie, autorzy kostiumów, oświetleniowcy czy operatorzy, wrażenie realności się potęguje. W efekcie sanocki skansen bez problemu może oferować długie ścieżki zwiedzania oparte wyłącznie na powstałych tu filmach. To okazja nie tylko do poznawania historii i dziedzictwa tych ziem, ale także sposobów na artystyczne opowiadanie o ludzkich losach przez kolejne pokolenia artystów kina.
Filmy
Nostalgia i powrót do przeszłości to emocje, z których utkane jest całe arcydzieło Tadeusza Konwickiego „Jak daleko stąd, jak blisko” (1972). Opowieść utrzymana w konwencji snu, pozbawiona zwykłej chronologii i jasnego ciągu przyczynowo-skutkowego, przenosi nas w świat subiektywnych doznań głównego bohatera – Andrzeja. A tu nic nie jest pewne. „Ta przygoda rozgrywa się w trybie warunkowym. Bohater jak gdyby zakłada sobie możliwość poruszania się w czasie, wszystko odbywa się w czasie wymyślonym, wykreowanym przez niego. On sam go odpowiednio odmienia, dozuje, przeinacza, wchodzi w ten czas, wycofuje się z niego albo zakłada takie warianty, które się nie zdarzyły, ale mogły się zdarzyć[i]” – pisał o filmie sam Konwicki. A co naprawdę wydarzyło się w czasie ślubu rodziców Andrzeja (w tej genialnej roli Andrzej Łapicki), kim był jego ojciec i dlaczego panna młoda uciekła zaraz po ceremonii? W klimatycznym wnętrzu cerkwi z Grąziowej, oświetlonym płomieniem świec i wypełnionym tradycyjnym śpiewem, wszystko wydaje się harmonijne i w jak najlepszym porządku, zaś bohater przygląda się tym scenom w poszukiwaniu sensu dla swojego własnego (przeżytego już) życia.
O ile twórczość Tadeusza Konwickiego to nie była propozycja dla szerszej widowni, o tyle serial telewizyjny o codziennej pracy kierowców już tak. Oglądającym podobała się (i to ABSOLUTNIE, żeby nawiązać do piosenki napisanej i śpiewanej w czołówce przez Wojciecha Młynarskiego oraz zwrotu powtarzanego przez głównego bohatera) kreacja Wiesława Gołasa, perypetie granego przez niego Marianka oraz pozostałych kierowców. Serial „Droga” (1973) w reżyserii Andrzeja Mularczyka – obdarzonego wyjątkowym słuchem na ludzkie historie scenarzysty filmowego oraz autora słuchowisk radiowych – pokazywał różne rejony na mapie Polski, raczej rzadko prezentowane na dużym oraz małym ekranie. Akcja odcinka drugiego toczyła się w Bieszczadach i Sanoku, do czego pretekstem stała się wyprawa pięciu kierowców do fabryki Autosan po autobusy zamówione przez warszawskie MPK. Jaki wizerunek mają w „Drodze” Bieszczady? To miejsce zamieszkane przez bardzo konserwatywnych chłopów, przywiązanych do ziemi, Kościoła i tradycji. Ale idzie nowe – porzucona przez Marianka narzeczona samodzielnie wychowuje w Sanoku dziecko i nie tylko radzi sobie z tym bardzo dobrze, ale także jej otoczenie zdaje się nie mieć problemu z akceptacją tego stanu rzeczy.
Przy tej okazji warto odnotować dwie relacje Polskiej Kroniki Filmowej. Według nich to właśnie Autosan, a właściwie jego poprzednik, Fabryka Wagonów i Maszyn, jest głównym bohaterem. Materiały mają charakter typowy dla ówczesnej socrealistycznej konwencji i propagandowej narracji. W 1949 roku robotnicy sanockiej fabryki wykańczają w ramach Czynu Lipcowego wozy tramwajowe przeznaczone dla Trasy W-Z. „Praca idzie szybko, gdy wszyscy biorą udział we współzawodnictwie” – ogłasza lektorski głos Andrzeja Łapickiego. Rok później głos tego aktora towarzyszy ujęciom przedstawiającym między innymi przodowników pracy, a na przykład obywatel Długosz – zdobywca Proporczyka Pokoju – informuje: „załoga zobowiązała się w Czynie Lipcowym wybudować dodatkowy autobus pasażerski”.
„Lekcja martwego języka”, adaptacja powieści Andrzeja Kuśniewicza pod tym samym tytułem, z 1979 roku, to z kolei opowieść o ostatnich miesiącach I wojny światowej w niewielkim galicyjskim miasteczku zamieszkanym przez różne narodowości. Główny bohater to cierpiący na gruźlicę młody porucznik, z powodu choroby wycofany z bezpośrednich działań frontowych. Przystojny młodzieniec (Olgierd Łukaszewicz) jako komendant punktu etapowego ma niewiele zadań, najmocniej zaś pociąga go sztuka i delectatio morosa – fascynacja zjawiskiem śmierci. Reżyser Janusz Majewski podkreślał, że z żadnym ze swoich bohaterów nie utożsamiał się tak bardzo, jak właśnie z porucznikiem Kiekeritzem: „Podzielałem jego poczucie absurdu istnienia, podobnie jak on, dystansowałem się do otaczającej rzeczywistości barierą pewnej uprzejmej wyniosłości, dręczyła mnie, jak jego, świadomość końca świata bliskich mi wartości, śmierć całej formacji duchowej, rozpadu kultury, której okruchy, jak on, próbowałem ocalać z taką samą czułością maniackiego kolekcjonera[ii]”. W „Lekcji martwego języka” istotne sceny rozgrywają się w scenerii małomiasteczkowej stacji kolejowej umieszczonej w budynku dworca PKP Lesko Łukawica. Z innych podkarpackich lokacji zagrały również rzeka San oraz cerkiew w Uluczu.
W ten rejon Polski trafili także twórcy adaptujący powieść Wiesława Myśliwskiego „Pałac”, w której ofensywa Armii Czerwonej w 1945 roku stała się pretekstem do opowieści o dotychczasowych relacjach między ziemiaństwem a chłopstwem. Gdy w obawie przed radzieckimi żołnierzami rodzina i służba dziedzica opuszczają tytułowy pałac, z nieśmiałością wchodzi do niego dworski pasterz. To moment, gdy rzeczywistość zaczyna mieszać się z jawą, co znakomicie oddały zdjęcia Ryszarda Lenczewskiego. W debiucie Tadeusza Junaka, również pod tytułem „Pałac” (1980), krótkie sceny wiejskie zrealizowano wśród zabudowań sanockiego skansenu, zaś okazały pałac ma mury Zamku Lubomirskich i Potockich w Łańcucie.
Lata 80. XX wieku nie zapisały się dobrze w historii polskiej kinematografii, ale powstały wówczas dwa historyczne filmy przygodowe dla dzieci, zrealizowane z niemałym rozmachem. „Oko Proroka” (1982) oraz „Przeklęte oko proroka” (1984) to produkcje polsko-bułgarskie w reżyserii Pawła Komorowskiego na podstawie powieści Władysława Łozińskiego „Oko proroka, czyli Hanusz Bystry i jego przygody”. Obydwie części wyróżniają się imponującymi plenerami i efektowną scenografią. Akcja filmu przenosi młodych widzów do pierwszej połowy XVII wieku, dzięki czemu poznajemy realia życia w Polsce pod rządami króla Jana Kazimierza, w tym kozackie bunty i tatarskie napady. Głównym bohaterem jest polski chłopiec Hanusz Bystry (w tej roli bułgarski aktor Lubomir Cwetkow), mimo młodego wieku podejmujący ryzykowne i odważne wyzwania, wędrujący daleko poza granice kraju. Przygody wiążą się z tytułowym „Okiem Proroka”, czyli cennym diamentem, który zamiast przynosić szczęście, okazuje się źródłem problemów. W obydwu filmach część akcji dzieje się w rodzinnej wsi Hanusza, ulokowanej w sanockim skansenie; dom rodzinny chłopca to chałupa z Korczyny.
Warto dodać, że część widzów zna historię Hanusza z małego ekranu: na podstawie powieści Władysława Łozińskiego Paweł Komorowski zrealizował także serial „Oko proroka, czyli Hanusz Bystry i jego przygody” (pokazywany również pod tytułem „Diament śmierci”).
Obok filmów historycznych zrealizowanych w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku pojawia się także produkcja gatunkowa. „Złoty pociąg” (1987) to efekt współpracy polsko-rumuńskiej, nawiązujący w konwencji opowieści sensacyjnej do ewakuacji zapasów złota Narodowego Banku Polskiego we wrześniu 1939 roku. W planowanym transporcie najważniejsze jest dotarcie do Rumunii, a w akcję zaangażowana jest grupa wojskowych i cywili, zmuszona stawić czoła niemieckiej tajnej agentce oraz dywersantom. Wyreżyserowany przez Bohdana Porębę film nie jest produkcją udaną, ale ze względu na interesujący temat ma grono przychylnych mu widzów. Wśród podkarpackich lokacji warto wymienić serpentyny w Górach Słonnych i stację PKP Lesko Łukawica, a także obiekty sanockiego skansenu: wejście do muzeum oraz zabudowania z sektora pogórzańskiego zniszczone w pożarze w lipcu 1994 roku (nagranie ma więc wartość dokumentalną).
Aż do 1881 roku sięga węgiersko-francuski dramat „Flisacy” („Tutajosok”, 1989) w reżyserii Judit Elek. Opowiada on historię ostatniego w Austro-Węgrzech procesu o mord rytualny przeciwko Żydom. Film bazował na oryginalnych stenogramach sądowych tego głośnego wówczas wydarzenia, a jego bohaterami są flisacy, w czasie spływu tratwą wyławiający z rzeki ciało zmarłej dziewczyny. W jedną z drugoplanowych ról wcielił się polski aktor Franciszek Pieczka, a część zdjęć powstawała w Polsce: w Tatrach oraz w skansenie w Sanoku, bo polska wieś bez najmniejszego problemu zagrała wieś węgierską. Wiele kontrowersji wzbudziło okrutne potraktowanie owiec pojawiających się w jednej ze scen realizowanych w Małopolsce: zwierzęta nasączono łatwopalną substancją, a następnie spalono. Przeciwko takim praktykom protestowali między innymi wykładowcy Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Rok 1990 i nowe realia polityczno-ekonomiczne przyniosły Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku kolejny telewizyjny serial. Tym razem była to kryminalno-przygodowa fabuła osadzona w XVII-wiecznej Rzeczpospolitej, wyreżyserowana przez Laco Adamika na podstawie powieści Józefa Hena. „Crimen” jest dziś dla nas znaczący między innymi dzięki rolom znakomitych aktorów w stosunkowo wczesnej fazie karier. To Krzysztof Globisz, Danuta Stenka oraz przede wszystkim Bogusław Linda (w głównej roli) – wkrótce dzięki filmom Władysława Pasikowskiego obwołany gwiazdą polskiego kina. Linda gra wracającego z dziesięcioletniej rosyjskiej niewoli mężczyznę, który – choć ma dość przemocy i wojen – postanawia wymierzyć sprawiedliwość zabójcom swojego ojca. Rodzinne miasteczko bohatera „Crimenu” to fikcyjny Sańsk, zagrany przez MBL w Sanoku, zdjęcia realizowano także w: Tarnowie, Pieskowej Skale oraz w skansenie koło Babiej Góry. W serialu zagrało kilkuset statystów, w tym mieszkańcy Sanoka i okolic.
W 2008 roku sanocki skansen ściągnął do siebie dwie międzynarodowe produkcje. „Wiosna 1941” to polsko-izraelski dramat wojenny w reżyserii Uri Barbasha, przywołujący historię zagłady polskich Żydów. Akcja dzieje się na dwóch płaszczyznach czasowych: pierwsza z nich to rok 1971, gdy uznana wiolonczelistka Clara Plank przyjeżdża do Polski na gościnne koncerty; druga odsyła zaś do II wojny światowej, gdy młoda Klara razem z mężem i dwiema córkami szuka dla siebie bezpiecznego miejsca i trafia na wieś do chałupy prostej chłopki. Scenariusz filmu powstał na podstawie opowiadań polskiej Żydówki Idy Fink, która sama przeżyła zagładę po aryjskiej stronie. Główne role zagrali aktorzy o międzynarodowej sławie: Joseph Fiennes, Neve McIntosh, Kelly Harrison oraz Maria Pakulnis. Zdjęcia powstawały w: Łodzi, Lublinie i Sanoku, a w role cywilów i wojskowych wcielili się członkowie między innymi Grupy Rekonstrukcji Historycznej Sanok.
Z kolei „Belladonna” to polsko-australijski dramat psychologiczny z elementami fantastyki. Jego akcja również dzieje się dwutorowo: współcześnie w dużym australijskim mieście oraz setki lat temu na polskiej wsi. Opowieść osadzona w Polsce dotyczy rozdzielenia kochającej się pary oraz przemocy, jakiej po rozstaniu doświadcza młoda dziewczyna. Ważnym wątkiem w tej historii jest motyw czarownicy – łatwo obarczyć ją winą za dowolne występki. Twórczynią filmu jest urodzona w Polsce Annika Glac, która jako dziecko wyjechała do Australii. To nie tylko reżyserka, ale również scenarzystka i współproducentka „Belladonny”, będącej zresztą jej fabularnym debiutem.
W obydwu filmach scenografowie skorzystali z konkretnych zabudowań chłopskich zachowanych w sanockim skansenie. Także twórcy popularnego polskiego serialu „1920. Wojna i miłość” (2010), przedstawiającego losy trójki bohaterów na tle wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku, wielokrotnie opierali się na skansenowskich obiektach. Widzimy w nim zarówno chałupy z Niebocka, Równego, Dydni i Skorodnego, jak również cerkwie z Ropek, Rosolina czy Grąziowej.
W 2013 roku do sanockiego skansenu trafiła kolejna zagraniczna ekipa – studenci Monachijskiej Akademii Filmowej z Niemiec. Ich praca dyplomowa „Als der Tod ins Leben wuchs” („Kiedy śmierć stała się życiem” – tłum. red.) z filmu krótkiego przerodziła się w pełen metraż o tytule „Höre die Stille” („Wojenna cisza” – tłum. red.). Film według własnego scenariusza wyreżyserował Ed Ehrenberg. Opisuje epizod z października 1941 roku, gdy zagubiony na froncie wschodnim niemiecki oddział trafia do małej osady na terenie dzisiejszej Ukrainy, zamieszkanej przez potomków dawnych niemieckich osadników. Dla mieszkanek wsi status żołnierzy nie jest jasny: dla jednych to najeźdźcy, a dla innych krajanie i wyzwoliciele. Między żołnierzami a kobietami początkowo panuje zgoda, ale sytuacja szybko się zmienia. Niestety, koncepcja filmu, niewątpliwie ciekawa i ambitna, nie została rozwinięta w przekonującą fabułę. Dla sanockiego skansenu to jednak produkcja wyjątkowa: niemal wszystkie zdjęcia powstały na jego terenie, a w roli statystów pojawili się mieszkańcy Sanoka i okolic.
Filmów podejmujących tematykę wojenną nakręcono w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku zdecydowanie najwięcej. W tym samym czasie, co niemieccy studenci, skansen odwiedziła ekipa filmu „Syberiada polska” (2013), pracująca nad adaptacją książki wywodzącego się z podrzeszowskiej Kielnarowej Zbigniewa Domino. Film przedstawia losy kilku rodzin wywiezionych przez NKWD na Syberię w 1940 roku. Ich walka o życie własne oraz osób najbliższych jest zderzona z surowym pięknem tamtejszej przyrody. Wyreżyserowany przez Janusza Zaorskiego film to pierwsza pełnometrażowa fabularna opowieść o Polakach deportowanych na Syberię w czasie II wojny światowej. Produkcja została zrealizowana z dużym rozmachem i dbałością o realia historyczne w czasie 45 dni zdjęciowych. Najważniejsze sceny plenerowe nagrano na Syberii, ale większość zdjęć powstała w Polsce. W sanockim skansenie zrealizowano pierwsze ujęcia, przedstawiające spokojne życie chłopów przed sowiecką zawieruchą, a także sceny deportacji.
O ile wywózki na Sybir są w Polsce tematem niezwykle ważkim, obecnym w debacie publicznej i stosunkowo przepracowanym, o tyle nie można tego powiedzieć o ludobójstwie na Wołyniu. Stąd już nawet zapowiedzi filmu poświęconego tej tematyce wywołały ogromne emocje. Pierwszy film fabularny w polskiej kinematografii poświęcony tragicznym wydarzeniom na Kresach Wschodnich w czasie II wojny światowej oparto na opowiadaniach Stanisława Srokowskiego, a wyreżyserował go jeden z najwybitniejszych polskich filmowców Wojciech Smarzowski (urodzony na Podkarpaciu, w Korczynie koło Krosna). „Wołyń” (2016) bez taryfy ulgowej przedstawia bestialstwo zbrodni wołyńskiej, ale jednocześnie nie ucieka od pytań dotyczących genezy tej przemocy. To uniwersalna opowieść o tym, jak rodzi się, rośnie oraz do czego może prowadzić nienawiść między narodami. Film wywołał w Polsce wiele dyskusji o przebiegu i przyczynach zbrodni wołyńskiej, niestety, nie został pokazany na Ukrainie.
Film Smarzowskiego był jedną z największych produkcji polskiej kinematografii drugiej dekady XX wieku. Powstawał przez cztery lata, kręcono go w czasie 80 dni zdjęciowych w różnych porach roku. Wołyńską wieś zagrała wybudowana na potrzeby filmu dekoracja na terenie Muzeum Wsi Lubelskiej. Zdjęcia kręcono również w skansenach w Kolbuszowej i Sanoku, w okolicach Rawy Mazowieckiej i Skierniewic, w Kazimierzu Dolnym, na terenie Puszczy Kampinoskiej oraz w okolicach Bolimowa i nad Narwią koło Wizny. Na planie pojawiły się setki statystów, w tym grupy rekonstrukcyjne, zrealizowano ponad 130 ról aktorskich oraz wiele epizodów, a aktorzy mówili w pięciu językach: po ukraińsku, polsku, rosyjsku, niemiecku i w jidysz. Znakomite kreacje stworzyli w tym filmie debiutująca na ekranie Michalina Łabacz oraz Arkadiusz Jakubik, a na kształt artystyczny mocno wpłynęły scenografia Marka Zawieruchy, zdjęcia Piotra Sobocińskiego juniora oraz muzyka Mikołaja Trzaski.
Wojciech Smarzowski tak wypowiadał się o „Wołyniu”: „Ten film nie jest wymierzony przeciwko Ukraińcom. Jest wymierzony przeciwko skrajnemu nacjonalizmowi. Natomiast zawsze znajdzie się grupa ludzi i tu, w Polsce, i na Ukrainie, i na całym świecie, którzy potrzebują pretekstu, żeby zrobić zadymę. To może być film, ale może być też rocznica. Może być międzypaństwowy mecz w piłkę nożną. Pretekst się zawsze znajdzie. Wierzę w widza. Wierzę, że takich ludzi będzie jak najmniej, że ten film zostanie odczytany i że ludzie zrozumieją, że chodzi o to, do czego zdolny jest człowiek, kiedy jest wyposażony w taką ideologię i pojawia się przyzwolenie na zabijanie[iii]”.
Wśród zagranicznych produkcji korzystających z okołosanockich lokacji wyróżnia się „Disco Boy” (2023) – koprodukcja francusko-polsko-włosko-belgijska w reżyserii debiutującego w pełnometrażowej fabule Włocha Giacomo Abbruzzesego. Głównym bohaterem jest Białorusin Aleksiej, wraz z kolegą uciekający do zachodniej Europy. W poszukiwaniu lepszego życia mężczyzna gotowy jest nawet na wyjazd do delty Nigru. Rolę Aleksieja zagrał Franz Rogowski, niemiecki choreograf, tancerz oraz aktor teatralny i filmowy, który w 2018 roku otrzymał tytuł European Shooting Star. Film ma fabularne niedociągnięcia, ale widzowie docenili ścieżkę dźwiękową francuskiego DJ-a i producenta muzyki elektronicznej Vitalica oraz zaskakujące i hipnotyczne efekty wizualne, a autorkę zdjęć Hélene Louvart nagrodzono w Berlinie Srebrnym Niedźwiedziem za wybitne osiągnięcia artystyczne. Franza Rogowskiego widzowie oglądają w tym filmie w lokacjach odzwierciedlających polską prowincję. Są to: stacja benzynowa w miejscowości Czarne, rynek w Mrzygłodzie, a także polsko-ukraińskie przejście graniczne w Krościenku.
Z lokacjami sanockimi i bieszczadzkimi wiążą się także filmy realizowane przez Telewizję Obiektyw. „Jako w niebie, tak i w Komańczy” to fabularyzowany dokument w reżyserii Macieja Wójcika przedstawiający historię internowania prymasa Stefana Wyszyńskiego. W rolę prymasa wcielił się Marek Kalita, a w roli drugoplanowej występuje Jerzy Trela. Ten sam reżyser jest autorem filmu „Łukasiewicz – nafciarz romantyk”, poświęconego Ignacemu Łukasiewiczowi – twórcy polskiego przemysłu naftowego i wynalazcy lampy naftowej. Akcja filmu obejmuje lata 1848–1870, od momentu rozpoczęcia przez Łukasiewicza (w tej roli Mariusz Bonaszewski) pracy farmaceuty we Lwowie do uruchomienia rafinerii w Chorkówce. Większość zdjęć powstała w Muzeum Przemysłu Naftowego w Bóbrce, gdzie zarejestrowano zdjęcia autentycznych szybów naftowych, oraz w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, w którym dwór ze Święcan zagrał dwór Łukasiewicza w Chorkówce. „Weigl – zwyciężyć tyfus” to z kolei pełnometrażowy film fabularny w reżyserii Marcina Głowackiego według scenariusza Małgorzaty Sobieszczańskiej, zrealizowany przez TVP Obiektyw w ramach cyklu „Polscy Wizjonerzy”. Jego bohaterem jest profesor Rudolf Weigl, biolog. On, jako pierwszy na świecie, w latach 20. XX wieku opracował skuteczną szczepionkę przeciwko tyfusowi plamistemu, a w latach 30. XX w. założył we Lwowie Instytut Badań nad Tyfusem Plamistym i Wirusami. W rolę profesora Weigla wcielił się Marcin Kwaśny. Zdjęcia powstawały na Podkarpaciu, między innymi w: Twierdzy Przemyśl (Fort Wernel), Muzeum Historycznym w Dukli, Pałacu Załuskich w Iwoniczu, MBL w Sanoku, Szkole Medycznej w Jaśle, a ponadto w Bieczu.
Zdzisław Beksiński (1929–2005)
To jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich malarzy XX wieku, znany z prac wizyjnych i fantastycznych, niewątpliwie jeden z najbardziej znanych i wybitnych sanoczan, a jednocześnie bohater kilku filmowych produkcji.
„Ostatnia rodzina” (2016) to fabularna opowieść o 28 latach z życia rodziny Beksińskich, wyreżyserowana przez Jana P. Matuszyńskiego według scenariusza Roberta Bolesty. Jej bohaterami – poza samym Zdzisławem Beksińskim – są: żona artysty Zofia Beksińska oraz jego syn Tomasz Beksiński – dziennikarz muzyczny, prezenter radiowy oraz tłumacz filmowy. Akcja toczy się w latach 1977–2005, od wprowadzenia się Tomka do bloku w pobliżu mieszkania rodziców, do dnia morderstwa, którego ofiarą padł Zdzisław Beksiński. Wyróżnikiem filmu są zdjęcia Kacpra Fertacza naśladujące prywatne amatorskie nagrania kręcone przez Zdzisława, oraz scenografia ograniczająca się w dużej mierze do wnętrza warszawskiego mieszkania państwa Beksińskich, zaś przekonujące role stworzyli: Andrzej Seweryn, Aleksandra Konieczna oraz Dawid Ogrodnik. W filmie nie ma podkarpackich lokacji, skorzystano natomiast z obrazów Zdzisława Beksińskiego ze zbiorów Muzeum Historycznego w Sanoku oraz z prywatnej kolekcji Piotra Dmochowskiego; zagrały tu także prywatne archiwalia Zdzisława Beksińskiego.
Film wywołał dyskusję nad zasadami etycznymi, jakimi powinni kierować się artyści opowiadający o życiu prawdziwych ludzi. Bardzo pozytywne opinie większości krytyków filmowych na temat poziomu artystycznego „Ostatniej rodziny” zderzyły się z krytyką ze strony przyjaciół Beksińskich, zdaniem których przedstawiony w filmie obraz tej rodziny znacznie odbiega od rzeczywistości.
Tomasz Weiss, autor książki „Tomek Beksiński. Portret prawdziwy” pisał między innymi: „Znałem Tomka dwadzieścia lat, ale nigdy nie widziałem takiego Tomka, jakiego pokazali scenarzysta Robert Bolesto, reżyser Jan P. Matuszyński i aktor Dawid Ogrodnik. NIGDY! (…) «Ostatnia rodzina» to nieuczciwy, nikczemny film. I nawet jeśli zbierze wyłącznie entuzjastyczne recenzje oraz otrzyma nagrody na wszystkich festiwalach świata, nie wspominając o Oscarze, pozostanie nieuczciwym, nikczemnym filmem. Niestety[iv]”.
Wiesław Banach, dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku, mówił z kolei: „Nie widzę w tym filmie uniwersalnej prawdy o Beksińskich. Dla mnie to film o trudnej miłości między trojgiem osób o odmiennych osobowościach, charakterach; o nieumiejętności przezwyciężania barier itd. Jeśli się tak wielu ludziom podoba, to dlatego, że pokazuje problemy uniwersalne. Nas, którzy ich znali, boli, bo chcielibyśmy widzieć to, co sami pamiętamy, a nasz obraz jest mniej dramatyczny. I bardzo sympatyczny[v].”
„Z wnętrza” (2019) to pełnometrażowy dokument w reżyserii Cezarego Grzesiuka, Tomasza Szwana i Krystiana Kamińskiego, zmontowany w całości z materiałów wideo nakręconych przez Zdzisława Beksińskiego oraz jego żonę Zosię, syna Tomasza i gości odwiedzających warszawski dom artysty. W latach 1987–1997 Beksiński skrupulatnie dokumentował kamerą wideo życie rodzinne i proces powstawania swoich obrazów, a w proces rejestracji włączał także członków rodziny i gości. Z prawie 300 godzin materiału twórcy stworzyli film skondensowany i gęsty, dający obraz nie tylko warsztatu twórczego Beksińskiego oraz jego relacji z marszandem Piotrem Dmochowskim, ale również życia rodzinnego Beksińskich i przemian społeczno-politycznych w Polsce. Widzimy tu między innymi propagandowe peerelowskie napisy na ulicach, wybory 1989 roku, telewizyjny seans Kaszpirowskiego oraz wiadomości telewizyjne o wyprowadzaniu flagi PZPR. Ujmujące są sceny między Zdzisławem, Zosią i Tomaszem, a także ujęcia przedstawiające zainteresowania samego Tomasza Beksińskiego – kultowego dziennikarza muzycznego oraz tłumacza.
Wśród nagrań są również ujęcia podkarpackie – to zarówno archiwalne rodzinne nagrania z okresu mieszkania rodziny w Sanoku, jak również odwiedziny po latach i przyglądanie się miejscu, gdzie niegdyś stał dom Beksińskich. W czasie wizyty w rodzinnym mieście Zdzisław Beksiński wyznaje, że jest bardzo nieśmiały i jeśli jest rozpoznawany, to czuje się z tym źle. Wśród nagrań dotyczących stosunku Zdzisława Beksińskiego do własnej sztuki wyróżnia się komentarz dla jednej z zagranicznych telewizji. Artysta mówi w nim, że jest piktomanem i musi malować, bo czuje taką wewnętrzną potrzebę – podobnie jak grafomani czują potrzebę pisania. Pomysłodawcą filmu jest sanoczanin Tomasz Szwan, który kilka lat wcześniej z Cezarym Grzesiukiem z archiwalnych nagrań Beksińskiego zmontował film „Z wnętrza – prolog”.
Dokumenty
Spośród dokumentów poświęconych Sanokowi i jego okolicom warto odnotować między innymi „Sanocczyznę Janusza Szubera” (1999). To film telewizyjny Jerzego Kołodziejczyka poświęcony wybitnemu poecie Januszowi Szuberowi – wywodzącemu się z Sanoka i wielokrotnie nawiązującemu w swojej twórczości do rodzinnego miasta. Janusz Szuber zadebiutował jako poeta dopiero po 45 roku życia, wcześniej około 30 lat pisząc do przysłowiowej szuflady. Ujęcia nakręcone w mieszkaniu przykutego do wózka inwalidzkiego artysty przeplatają się z archiwalnymi zdjęciami Sanoka oraz współczesnymi obrazami tego miasta i jego okolic – możemy przyjrzeć się między innymi starówce, synagodze w Lesku czy ruinom zamku w Sobieniu.
„Chłopski Skarga” (2015) to fabularyzowany dokument w reżyserii Ewy Szprynger przedstawiający sylwetkę Jakuba Bojki – działacza ludowego i jednego z pionierów ruchu ludowego w Galicji. Bohater filmu ma imponujący życiorys: urodzony w biednej chłopskiej rodzinie zamienił pracę parobka nie tylko na stanowisko wiejskiego nauczyciela i felietonisty prasowego, ale również na mandaty poselski i senatorski! Władysław Orkan napisał o nim: „Ile razy czytałem jakiś artykuł Bojki, zawsze miałem wrażenie, że słyszę głos któregoś ze szlacheckich pisarzy polskich z XVI wieku, nawołujących do poprawy Rzeczypospolitej. Nazwałbym go chłopskim Skargą”. O dokonaniach Jakuba Bojki opowiadają: prof. Romuald Turkowski, prof. Franciszek Ziejka, dr Janusz Gmitruk, prof. Stefan Pastuszka, w scenach fabularyzowanych w rolę Jakuba Bojki wcielił się Kazimierz Kaczor, a zdjęcia realizowano między innymi w skansenie w Sanoku.
„Przeprawa przez rzekę” („Crossing the River”, 2024) opowiada historię czwórki rodzeństwa, najprawdopodobniej najstarszego żyjącego spośród ocalałych z zagłady. Anne Novak, Sally Singer, Ruth Zimmer i Sol Fink mają między 96 a 101 lat, mieszkają w kanadyjskim Winnipeg. O ich losach opowiada wnuk Anne: kanadyjski producent i reżyser Allan Novak, korzystając w swoim filmie zarówno z nagrań z krewnymi, jak i zdjęć oraz materiałów archiwalnych. Rodzina Finków przed II wojną światową mieszkała w Sanoku oraz Tyrawie Wołoskiej.
Odrębną grupę dokumentów stanowią filmy zrealizowane w ramach Podkarpackiej Kroniki Filmowej. W „Przed skokiem” Mateusz Gołębiewski odwiedza z kamerą SKN Sokół Zagórz, jedyny klub skoków narciarskich na Podkarpaciu. Razem z nim przyglądamy się treningom, na które część dzieci przyjeżdża z miejscowości oddalonych nawet o kilkadziesiąt kilometrów. „Znowu są” to z kolei dokument Pauliny Ibek poświęcony projektowi artystycznemu „Cichy Memoriał” autorstwa wywodzącego się z Sanoka absolwenta Wydziału Sztuki Uniwersytetu Rzeszowskiego Arkadiusza Andrejkowa. Znany z charakterystycznej kreski Andrejkow na starych drewnianych budynkach tworzy murale (a właściwie „deskale”) inspirowane starymi fotografiami przedstawiającymi dawnych mieszkańców danego gospodarstwa lub miejscowości.
[i] Jak daleko stąd, jak blisko, „Filmowy Serwis Prasowy”, 1972 r, nr 1, s. 13–17.
[ii] Janusz Majewski, Ostatni klaps. Pamiętnik moich filmów, Warszawa 2006, s. 243.
[iii] Ewelina Woźnica, „Wołyń” poniewiera [online] https://archiwum.tvn24.pl/magazyn-tvn24/59/tvn24.pl/magazyn-tvn24/wolyn-poniewiera,59,1277.html [dostęp: 25.03.2024].
[iv] Tomasz Weiss, post na Facebooku, 10 września 2016 [online] https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1768425066780519&id=1768237753465917 [dostęp: 26.03.2024].
[v] Liliana Śnieg-Czaplewska, Beksiński – reżyser własnego filmu, „Przegląd”, 24 października 2016 [online] https://www.tygodnikprzeglad.pl/beksinski-rezyser-wlasnego-filmu/ [dostęp: 26.03.2024].