• -A
  • A
  • A+

\ Jaśliska

Bieszczady i Beskid od lat przyciągają filmowców. O ile jednak Lesko i Rymanów jeszcze w 1958 roku witały Bogusza Bilewskiego wraz z ekipą pierwszego polskiego westernu „Rancho Texas”, a dziesięć lat później Lutowiska i okolice zamieniły się w Raszków i Chreptiów, goszcząc Małego rycerza i jego Baśkę z niezapomnianego „Pana Wołodyjowskiego”, o tyle Jaśliska długo znajdowały poza filmowym szlakiem. Zmieniło się to w 1988 roku, gdy Henryk Kluba nakręcił tu kilka scen do „Gwiazdy Piołun” – filmowej opowieści inspirowanej ostatnimi miesiącami życia Stanisława Ignacego Witkiewicza i Czesławy Oknińskiej. Dom, w którym umieszczono wtedy posterunek policji, od lat znajduje się w sanockim skansenie, ale najstarsi mieszkańcy potrafią jeszcze wskazać fragment ogrodzenia, który został wówczas zarejestrowany na filmowej taśmie. W pamięci pozostały kreacje aktorskie Tadeusza Huka, Zofii Rysiównej, Leona Niemczyka i Katarzyny Bargiełowskiej, jak i wywodzących się z Rzeszowa aktorów – Zdzisława Kozienia i Ignacego Machowskiego.

 

 

 

Ikona cytat
W poszukiwaniu "świętego spokoju"
Wino truskawkowe, scena z motorem

Na początku XX wieku do Jaślisk zawitał Dariusz Jabłoński, urzeczony prozą Andrzeja Stasiuka i jego „Opowieściami galicyjskimi”. Ku swemu zdziwieniu reżyser odkrył, że znani mu z lektury bohaterowie są tutaj na wyciągnięcie ręki. Mieszkańcy wsi stworzyli w jego opowieści nader barwny drugi i trzeci plan, cierpliwie znosząc kręcone nawet po kilkadziesiąt razy duble. W „Winie truskawkowym” Dariusz Jabłoński sportretował mieszkańców Beskidu Niskiego z dużym ciepłem i zrozumieniem, osładzając ich trudne życie w popegeerowskiej rzeczywistości odrobiną magicznego realizmu i truskawkowym znieczuleniem. Sami filmowcy też zostali tu przyjęci nadzwyczaj życzliwie, a aktorzy, zanim skradli serca widzów, najpierw skradli serca jaśliszczan. W pamięć mieszkańców zapadli zarówno młody Maciej Stuhr – jako Janek traktorzysta, kochliwy Robert Więckiewicz, żywiołowa Słowaczka Zuzana Fialová i melancholijny Czech Jiří Macháček. Nawiązane relacje okazały się tak bliskie, że w Jaśliskach, w których przecież nie ma kina, odbyła się uroczysta premiera „Wina truskawkowego” – projekcja miała miejsce na rynku. Jiří Macháček żartował wtedy: „Wszyscy mówią, że to ja byłem głównym bohaterem filmu. A był nim tak naprawdę Franek [jeden z mieszkańców] i jego trójkołowiec”.  Niebawem obraz Jabłońskiego zaczął być określany mianem kultowego, a rynek, bar Czeremcha (filmowa Galicja) oraz wodospad w Iwli stały się obiektem wycieczek miłośników filmu.

 

Z archiwum Telewizji Polskiej 

 

W kolejnych latach do Jaślisk zawitały na krótko ekipy „Wołynia” Wojtka Smarzowskiego oraz czarnej komedii w koprodukcji polsko-francusko-belgijskiej „Wielkie zimno” z samym Jean-Pierre’em Bacrim. Na nieco dłużej zatrzymała się tu też Małgorzata Szumowska kręcąca „Twarz” z Mateuszem Kościukiewiczem w roli głównej. Reżyserka wykorzystała w swojej opowieści miejsca mało charakterystyczne – żeby znaleźć te lokalizacje, trzeba się trochę natrudzić. Jej film nie jest pogodny i nie napawa nadzieją, to raczej obraz zmuszający do krytycznej refleksji nad kondycją współczesnego polskiego społeczeństwa. 

 

IMG 4006

fot. Bartosz Mrozowski

Ikona cytat
Na planie filmowym
Boże ciało, scena na przystanku

Z Wojciechem Smarzowskim i Małgorzatą Szumowską pracował scenograf Marek Zawierucha, który niebawem przywiózł do Jaślisk Jana Komasę. W malowniczo położonej w dolinie i otoczonej wzgórzami wsi, reżyser zobaczył plan idealny dla swojego najnowszego filmu – „Bożego Ciała”. Jest to historia ludzi, którzy doświadczając cierpienia, ulegają pokusie szukania winnych, nawet za cenę pogardy i nienawiści. Na ich drodze staje młody chłopak, który przywdziewając fałszywą sutannę katolickiego księdza, próbuje odbudować wspólnotę mieszkańców filmowego miasteczka. Bartosz Bielenia – aktor wcielający się w rolę księdza, to prawdziwe odkrycie tego obrazu: charyzmatyczny aktor, który ma w sobie jednocześnie i diabła, i anioła. Opowieść, która wydarzyć mogłaby się wszędzie, dzieje się właśnie w Jaśliskach, a nominacja do Oscara sprawiła, że położoną w Beskidzie Niskim wieś i jej mieszkańców, znów licznie statystujących, mógł zobaczyć niemal cały świat.

 Z archiwum Telewizji Polskiej 

Ikona cytat
Filmowe Jaśliska
Jaśliska, widok z lotu ptaka

Ilu mieszkańców Jaślisk to aktorzy i statyści? Jedna piąta? Jedna trzecia? Prawie wszyscy? Zależy, jak liczyć, i czy poza ludźmi uwzględniać także psy (tak, i one statystowały!),  niezależnie jednak od przyjętej metodologii zagęszczenie filmowców na metr kwadratowy prawdopodobnie jest tu najwyższe w Polsce. Robiąc we wsi zakupy, rezerwując noclegi albo zagadując przypadkowych przechodniów z pewnością graniczy prawdopodobieństwo, że spotkamy: A) żonę wójta (Leszka Lichoty), B) nauczyciela jazdy na traktorze Macieja Stuhra, C) autora czardaszy i organowych melodii rozbrzmiewających na ekranie, D) konsultantów z zakresu „jak się żyło za pegeerów”, E) uczestników procesji Bożego Ciała czy mszy w intencji Adama Kościejnego.

 

Z archiwum Telewizji Polskiej 

Ikona cytat
Magia Jaślisk

A miejsca? I one okażą się znajome. Plebania, rynek i kościół, dom Lewandowskiego, posterunek policji oraz dom wdowy – to wszystko jest tuż obok.

 

Grawitacja kamery jest niedefiniowalna. Rozmowa Grażyny Bochenek z Markiem i Sebastianem Szałajami, mieszkańcami Jaślisk

Zapraszamy na Podkarpacki Szlak Filmowy do Jaślisk, chodźcie z nami!

 

Tekst: Grażyna Bochenek

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej.


więcej