Baza lokacji \ Cerkiew z Ropek – skansen w Sanoku
- filmy Wołyń, 1920. Wojna i miłość
- lokalizacja N 49° 34' 24.16'' E 22° 13' 5.6''
1920. Wojna i miłość
Wewnątrz cerkwi bolszewicki komisarz ludowy Aleksander Sribielnikow urządził miejsce przesłuchań i tortur. Jego ofiarą jest żołnierz Bronek Jabłoński, który wskutek okrutnego pobicia traci przytomność. Świadkiem sytuacji są święte figury i obrazy, na które komisarz spogląda z wyraźną pogardą. Wkrótce nadarza się okazja do ucieczki i Bronkowi udaje się z niej skorzystać.
Lokacja szczegółowa: cerkiew greckokatolicka pw. Narodzenia Bogurodzicy z Ropek z 1801 roku. Odcinek 1
Po ucieczce z cerkwi, gdzie był pobity i przesłuchiwany, Bronek Jabłoński przemyka się przez wiejskie gospodarstwa. Jego celem jest wydostanie się z wioski. Zapadła już noc, ale bolszewicki oddział nadal terroryzuje mieszkańców. Widok jest przerażający – Bronek widzi między innymi gwałt na kobiecie oraz pijanych biesiadujących żołnierzy.
Lokacja szczegółowa: cerkiew greckokatolicka pw. Narodzenia Bogurodzicy z Ropek z 1801 roku. Odcinek 1
Wołyń
Powstała tu jedna z najbardziej symbolicznych scen. „Oto nadszedł kres naszej ciemiężycielki. Składamy Polskę do grobu” – ogłasza pop do zebranych wokół cerkwi odświętnie ubranych Ukraińców. Do wykopanego dołu wrzucane są przedmioty symbolizujące polską państwowość, w tym godło narodowe, a pop ogłasza, że do mogił wkrótce trafią polskie pany, zaś Ukraina uzyska niepodległość. „Chwała bohaterom” – woła duchowny. „Lachom śmierć” – odpowiadają zebrani. W tłumie jest polski gospodarz Maciej Skiba, który po rozwiązaniu swojego wojskowego oddziału chce dostać się do rodzinnej wioski. Zmuszony do odgrywania roli Ukraińca z przerażeniem przygląda się sytuacji, nie mogąc nawet najmniejszym gestem zdradzić swojej reakcji. Gdy tylko nadarza się dogodny moment, Skiba opuszcza zwiastującą nieszczęście uroczystość.
We wnętrzu cerkwi zrealizowano wywołującą wiele kontrowersji i sporów scenę nabożeństwa, podczas którego greckokatolicki duchowny dokonuje poświęcenia broni. W kazaniu jest mowa o kąkolu, który wyrósł w zbożu: dobry gospodarz zaleca, aby nie wyrywać chwastów, gdy są małe, bo można wówczas uszkodzić zboże. Obydwie rośliny powinny rosnąć, aż będą dojrzałe, i dopiero wtedy kąkol trzeba powiązać w snopki na spalenie. Po tej biblijnej przypowieści kazanie kończy się wezwaniem już nie symbolicznym, ale dosłownym: „Bracia i siostry, trzeba oczyścić ukraińską ziemię. Niechaj wasze żniwa będą obfite”. Sceny tego nabożeństwa są przeplatane obrazami z innej świątyni, prawosławnej. W tym drugim przypadku pop wzywa do pokojowego współistnienia i poszanowania, mówi: „Wszystkie narody są sobie braćmi. Wszystkie mają prawo do życia i do starania się o dobrobyt”.
Lokacja szczegółowa: cerkiew Narodzenia Bogurodzicy z Ropek z 1801 roku.
Wspomnienia z planu
Ekipa filmowa „Wołynia” pojawiła się w Skansenie wczesnym rankiem 2 października 2014 roku około godziny 6:00, zdjęcia do produkcji zakończono o 22:00. W tym czasie nakręcono trzy sceny: symboliczny „pogrzeb Polski”, poświęcenie broni podczas ukraińskiej mszy i kazanie nawołujące do miłości bliźniego. Na ten czas ze zwiedzania wyłączono łemkowską cerkiew z Ropek wraz z terenem dookoła niej oraz bojkowską świątynię pochodzącą ze wsi Grąziowa. Pracownicy muzeum przygotowania rozpoczęli dzień wcześniej, gdyż to do nich należało wykopanie dołu, wykorzystanego później w scenie „pochówku Polski”. Użyto do tego koparki, jednak tuż przed przyjazdem ekipy filmowej zdano sobie sprawę, że ślady gąsienic zupełnie nie pasują do realiów tamtych czasów… Niedopatrzenie szybko poprawiono, zakrywając kompromitujące wgłębienia.
Kolejne niedociągnięcia wyszły na jaw podczas próby odśpiewania hymnu Ukrainy. Okazało się, że aktorzy – nie tylko polscy, ale i ukraińscy – nie popisali się znajomością kluczowego utworu. Tekst został powielony w budynku kasy muzeum, a naukę śpiewu zorganizowano w remizie z Golcowej, która zdołała pomieścić liczną grupę. Dochodzący z budynku ukraiński hymn budził żywe zainteresowanie zwiedzających skansen turystów.
Justyna Borek, Filmowy skansen, Magazyn Studentów PWSZ w Sanoku „Ob.Sesja”, 2014, nr 32 [online] http://www.pwsz-sanok.edu.pl/zycie-studenckie/obsesja/ [dostęp: 2.04.2024].
Marcin Krowiak, ówczesny pracownik Działu Promocyjno-Oświatowego MBL:
Cały plan filmowy sprawiał wrażenie ogromnego chaosu, dopóki nie nastąpił pierwszy klaps i nie padły słowa: „Cisza na planie!”. Wówczas zarówno aktorzy, jak i osoby zajmujące się produkcją zamieniały się w jedną, idealnie zgraną maszynę Nie było tam miejsca na przypadkowość, każdy gest musiał zostać odegrany idealnie. Taki miał być prawosławny znak krzyża czy sposób, w jaki grupa klęka. Aktorów czekało krótkie przeszkolenie i wiele powtórzeń, tak aby finalny efekt pokrywał się w stu procentach z wizją reżysera.
Justyna Borek, Filmowy skansen, Magazyn Studentów PWSZ w Sanoku „Ob.Sesja”, 2014, nr 32 [online] http://www.pwsz-sanok.edu.pl/zycie-studenckie/obsesja/ [dostęp: 2.04.2024].
Realizacja filmu wiązała się nie tylko z zaangażowaniem filmowców, ale i pracowników skansenu oraz straży pożarnej. Kłęby dymu, tworzące na ekranie efekt tajemniczości i mistycyzmu podczas kręcenia sceny greckokatolickiej mszy nieustannie uruchamiały alarm przeciwpożarowy. Niezbędne zabezpieczenia musiały zostać wyłączone na pewien czas, co podwoiło czujność muzealników oraz straży pożarnej.
Justyna Borek, Filmowy skansen, Magazyn Studentów PWSZ w Sanoku „Ob.Sesja”, 2014, nr 32 [online] http://www.pwsz-sanok.edu.pl/zycie-studenckie/obsesja/ [dostęp: 2.04.2024].