Baza lokacji \ dom wdowy
W tragicznym wypadku, w którym zginął syn kościelnej, śmierć poniosło także pięcioro jego rówieśników oraz kierowca drugiego samochodu. Małomiasteczkowa społeczność właśnie mężczyznę obarczyła odpowiedzialnością za tragedię, a obiektem gniewu i nienawiści rodziców stała się wdowa po kierowcy (Barbara Kurzaj). Dom, w którym kobieta mieszka, to niemal jej więzienie. Dopiero udawany ksiądz zmienia nastawienie mieszkańców do wdowy, dzięki czemu w finale może ona wejść do kościoła i stanąć obok swoich sąsiadów.
"Wspólnota jest potężną siłą. Ludzie jej łakną, bo daje im poczucie akceptacji, bycia częścią czegoś większego. W Biblii wykluczenie ze wspólnoty cudzołożnic czy celników jest najwyższą karą. Zdarza się, że ludzie tak potraktowani popełniają samobójstwa, bo tracą sens życia (…) Daniel odnajduje w tej małej społeczności hejt, którego się nie spodziewał, nieprzystający do tego, jak sami mieszkańcy chcą się widzieć. W jednej ze scen filmu padają słowa: „To jest dobre miasto, tu są dobrzy ludzie". Tymczasem Daniel widzi fałsz, który wszyscy razem tam wybudowali. I rzeczywiście jest tak, jak pani mówi: cierpiący zadają cierpienie, wykluczeni wykluczają. Był moment, gdy chcieliśmy zatytułować nasz film: „Stado", bo czasem zachowujemy się jak stado wyrzucające czarną owcę. Po to, aby samemu poczuć się lepszym. To nie jest tylko polski fenomen. Znamy go również z historii. W latach 30. też zaczynało się od napisów na murach. Sąsiedzi robili to swoim sąsiadom, wciąż mówiąc im na ulicy dzień dobry. Tak się zaczyna. A potem nienawiść narasta, staje się coraz groźniejsza".
Barbara Hollender, Pogarda dla prowincji to rodzaj hejtu, „Rzeczpospolita” 2019 r., nr 239 (12-13.10), Plus Minus nr 41.
„Wszyscy wiedzieli, że kręcimy film, ale i młodzi, i starzy, kobiety i dzieci zaczepiali mnie słowami: „Ja to bym się u księdza wyspowiadał!” (…) Traktowali mnie po prostu jak księdza. Sutanna z marszu identyfikuje cię z jakimś wskaźnikiem moralności, z kimś, komu się ufa i powierza swoje największe tajemnice”.
Karolina Pasternak, Podwójna gra, „Newsweek” 2019, nr 41.
„Zauważyłem, że kiedy rozkręca się szaleństwo zwane filmem, to zacierają się granice między fikcją i rzeczywistością. Często wtedy dochodzi do zabawnych sytuacji. Kilka razy zdarzyło się na przykład, że Bartek nie zdejmował koloratki i ludzie miejscowi rzeczywiście brali go za księdza. Koloratka powoduje, że ludzie momentalnie zmieniają swój stosunek do człowieka. Szczególnie w takim miejscu, z dala od większego miasta. Koloratka wzbudza respekt, ludzie nie zadają pytań. Wszystko można kwestionować, ale nie koloratkę. To prostsze niż się wydaje”.
„Biznes i styl”, 26.09.2020.